Wiadomo, że w komedii bardzo ważną rolę odgrywa to, czy poczucie humoru zaprezentowane w filmie zgrywa się z poczuciem humoru widza. No więc tutaj nie zgrało się totalnie.
Mój największy problem z tym filmem nie leży w samym scenariuszu, który, o dziwo, nawet mi się podobał. Niektóre żarty w niektórych dialogach brzmiały nieźle na papierze. Ale wszystko się rozsypało w momencie realizacji. Aktorzy stworzyli do bólu przerysowane i przesadzone postaci, a ich karykaturalność jest ciężkostrawna. O ile jeszcze początek można przeboleć, o tyle im dalej w las tym humor był coraz niższych lotów. Momentami przypominało to jakiś marny kabaret, krindżowy, jarmarczny dowcip. Przesadna, nieśmieszna ekspresja na twarzach bohaterów, w szczególności takiego Henry’ego to było już dla mnie zbyt wiele.
Zdecydowanie najgorszy film spod szyldu „Psa Baskerville’ów”.