Moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak angielski humor... Po prostu albo się go ma, albo nie. Pokazanie chrześcijanom, że to w co wierzą może być tak naprawdę fikcją to świetny pomysł. Film miał potencjał, ale go zmarnował. Bardzo się wynudziłem. To już wolę prymitywne żarty niż te serwowane w tym filmie. Być może nie dorosłem do tego filmu, albo inni udają, że jest śmieszny, żeby zaimponować innym.
" Pokazanie chrześcijanom, że to w co wierzą może być tak naprawdę fikcją to świetny pomysł. "
Naprawdę to właśnie wypatrzyłeś w filmie?
Inni chcą zaimponować innym? Ale nie z tobą te numery, Bruner, prawda? ;)
Piąty, co najmniej, raz piszesz to samo. A to bez znaczenia. Jeśli pewien znany pisarz podpisał się Feliks Trzymałko i Szczęsny Dzierżynkiewicz, ale gdyby wychwalił gdzieś (nieszczerze) Dzierżyńskiego, uznałbyś, że nie nabija się, skoro gdzie indziej, pod NIEZMIENIONYM imieniem, wychwala? :)
Trzymasz się tego argumentu swojego, że Jezus tam był i w formie niewyśmianej, jakby to wykluczało wyśmianie poprzez życie Briana. A nie wyklucza, argument był zły gdy go zastosowałeś pierwszy raz i pozostanie zły już zawsze.